czwartek, 16 lipca 2015

SZPITAL-Totalna porażka!

Dużo zaległości! Zebrać się nowo narodzonej matce jest naprawdę ciężko!
Zupełnie nie wiem od czego zacząć. W głowie mętlik, Roma ma już ponad miesiąc i chodzę na rzęsach.  Tylko matki zrozumieją mój stan. Tylko słyszę "Do 3 miesięcy i będzie lżej". Owszem na chwile, zaraz zacznął sie zęby. Moja odpowiedz brzmi: "Już nigdy nie będzie lżej.." Nawet jak Roma będzie miała 18lat to będe się zastanawiać czy dzisiejszej nocy wróci podpita, śmierdząca papierosami aaaa oby tylko papierosami :). Ale nie o tym na wstępie miałam pisać.
Szpital na Lubartowskiej!
Zastanawiałam się opisać, nadmienić czy olać. 70% społeczeństwa rezygnuję, ja natomiast tym razem nie popuszczę. Nie wiem czy ktokolwiek słyszał o owym szpitalu. Mowa o Lublinie, "Samodzielny Publiczny Szpital Wojewódzki". Renomowany z idealnym personelem.
Dół wykończony przepięknie ale co z góra ?!?!?!
Zanim trafiłam na położnictwo (II piętro) byłam na ginekologii(porodówka I piętro).
Porodówka wykończona parę lat temu. Pokoik idealny 4 łóżka, łazienka, telewizor uhh cud miód malina. Wcześniej, jak przyjeżdżałam do Pani doktor przyjmowała mnie na dole, wszystkim opowiadałam "rewelacja, nowe sprzęty, lekarze z górnej półki" ale kurczę nikt nie myślał o tym ze góra to PRL i tam spędzę więcej czasu.
Zaczął się wyczekiwany dzień porodu. W ostatnich tygodniach Roma w mojej głowie rodziła się co chwile. Ze względu na to, że miała ułożenie pośladkowe zlecono cesarskie ciecie. Przebieg operacji uznam za do przeżycia. Minęło pół godziny i Roma była przy mnie. O tym jakie to uczucie jeszcze napisze.:) usłyszałam. "Pani Madziu urodziła pani zdrowa dziewczynkę. Punktów 10 na 10. Nic więcej w tym momencie mnie nie interesowało. Przerzucili mnie jak kawał mięsa na inna deskę i pojechałam na górę. Szczęśliwa, że wszystko dobrze z Romą, prawie nie przytomna znalazłam się w pokoju. Tam totalna tragedia. Ukrop 40 stopni, zero przewiewu, zero klimatyzacji. Wjechałam w swoja szczelinę łóżkiem i leżę. Pomijam to, że nie mogłam się ruszać, oczy widza tylko sufit i tak do 12 godzin, tysiące myśli tworzą się w głowie.  Prosiłam by zrobili mi zdjęcie dziecka.. Ok.. Minęło 12 godzin zaczyna się tzw "uruchamianie" czyli wstajemy!. Wtedy zobaczyłam gdzie jestem. Totalnie obolała, słyszysz płacz nie wiesz czyj, to jeszcze spoglądasz wokół siebie i nie wierzysz ze to prawda. Położnictwo-stan fatalny. W pokoju 7 zmęczonych matek na łóżkach gdzie podejrzewam leżała moja babcia, kształtem przypominały hamak. 7 wózków z krzyczącymi noworodkami i co najmniej 7 osób odwiedzających. Gdzie bywało tak ze przychodziła cała familia. Naprawdę nie chciałam tego opisać publicznie ale to nie do wiary. Będąc tam mowilam. "Nie to nie może być prawda, rozumiem słabsze warunki ale to nie można nazwać warunkami. Jestem normalna, nie jakaś tam ksieżniczkowata dama. Przecież trafiłam do Wojewódzkiego Lubelskiego Szpitala". Pokoje, łazienki, korytarze i wszystko dookoła mnie przerosło. Teraz pytanie na co zwrócić uwagę na dobrych lekarzy których zaczyna brakować czy na otoczenie. Nasuwa się prosta odpowiedz lekarze, ale przecież mamy XXI można to pogodzić, połączyć. Drogie Panie jeżeli macie wybór a kierują Was na Lubartowką(II piętro) to proponuję się zastanowić. Słyszałam o remoncie za 2-3 lata, może wtedy to będzie miało sens. Teraz dopada Cię depresja, marzysz o powrocie do domu. Każdy szpital nie kojarzy nam się z przyjemnością ale ten przebił wszystko. Zrobiłam tylko 3 zdjęcia przy wyjściu. Ale wyobraźcie sobie resztę chyba nie będzie ciężko..




11 komentarzy:

  1. Warunki katastrofalne. Co prawda rodziłam w Warszawie ale warunki były wspaniałe, zarówno na patologii I, porodówce i patologii II. To ze zdjęcia zalatuje komuną... Albo i gorzej. I choć mojego szpitala wielu nie poleca, to ja byłam bardzo zadowolona. Nawet w TL na patologii ciąży są lepsze warunki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie w Tomaszowie lepsze warunki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja rodziłam w Tl i jestem zadowolona, chodziłam prywatnie do dr. Michalaka - pełna profeska na oddziale , miły personel , dr bardzo dobrze się mną zajął. Drugi poród podobne warunki tylko pan dr poszedł na urlop jednak nie zostawił nie na pastwę losu ! Opieke nade mną przejął inny lekarz. Także nie ma co szukac daleko skoro mamy wszystko w zasięgu ręki.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Księżniczko"... nie spodziewaj się cudów. nie jesteś matką, ani pacjentką, tam jesteś tylko kolejnym numerkiem w MOLOCHU, który nazywa sie SŁUŻBA ZDROWIA... Nie piszę tego po to żeby ubliżyć ale po to aby otworzyć oczy... i dopóki nikt się nie postawi i nie telepnie tym wszystkim, dopóty to zasrane państwo będzie traktowało nas, jak sama napisałaś "kawałek mięsa"

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem z Tomaszowa ale rodziłam w Zamościu i naprawdę szczerze Polecam! opiekę miałam bardzo dobrą,pielęgniarki jak i położne pierwsza klasa,zawsze służyły mi pomocą i dobrą radą.Na prawdę trudno w to uwierzyć,ale nikomu nie dała ani złotówki,to są ludzie z powołaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja rodzilam w klinicznym w lbn najpierw 2 dni spedzilam na patologii na korytarzu bo brakowalo miejsc na salach po cesarce wyladowalam w sali 5 osobowej gdzie przez tydzien nikt nie mogl mnie odwiedzic bo w tym szpitalu odwiedziny odbywaja sie w sali odwiedzin,takze nie wiem co gorsze czy ten natlok odwiedzajacych czy brak pomocy meza czy bliskich bo po cesarce trudno sie szybko uruchomic. Takie czasy, taki swiat, takie zycie a po drugie to mysle ze wszedzie dobrze gdzie nas nie ma :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja równiez jestem z Tomaszowa ale do lekarza jezdzilam do Zamoscia i tam rodzilam. Warunki super i persolnel pierwsza klasa ;) Gdy chcialam dac poloznej kase do kieszeni przestraszona odskoczyla i powiedziala: " Czy Pani oszalala ja jestem tu po to, żeby Pani pomoc!" Zaznaczam, że to bylo ponad 5 lat temu ;) I bylam bardzo zadowolona. Atmosfera w trakcie porodu tez byla super wsparcie od mojego lekarza i od pan polożnych. Teraz jestem w drugiej ciązy i rownież jeżdżę do lekarza do Żamoscia i wroce do tego szpitala. Rodzialm naturalnie i bylam bardzo wyczerpana (choc poszlo szybko :P ) a każda polożną milam na kiwniecie palcem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja 2 razy rodzilam na Jaczewskiego i b. polecam. Mysle ze najwiekszy wplywna traktowanie pacjentek ma lekarz prowadzacy. Gdy ja jechalam do szpitala lekarz obdzwanial caly personel porodowka i poloznictwo i wszyscy czekali na mnie i sie smieli ze pan doktor caly oddzial na nogi postawil. Dwa
    razy cc i wszystko bez komplikacji. To prawda ze na oddzial nie wpuszczaja odwiedzajacych ale ja uwazam to za plus. Mozna spokojnie karmic bez chowania sie przed oczami gosci. Zreszta kolezanki z sali tez to zachwalaly. Ja osobiscie nie lubialam odwiedzin i bylam zadowolona ze 3 dni spokojnie moglam odpoczac przed powrotem do domu, bo dopiero wtedy dziecko sie "uruchamia" :)
    Zycze Wam wszystkiego dobrego :) i masz racje, juz nigdy nie bedzie latwo :)
    Pozdrawiam,
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurde...nie wierzę! Myślałam, że tam miałaś 'luksusy' ale z tego co widzę i czytam to jakaś masakra. Madzia, w Tomaszowie jest sto razy lepiej, jak urodziłam Filipa to skakali koło mnie wszyscy jak nie wiem, warunki też spoko, dwie osoby na sali, czysto...a w tym Lublinie to aż się włos jeży na głowie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Filipkowe.love16 lipca 2015 09:10

    A co do odwiedzin to niestety też miałam już dosyć, Pani która ze mną leżała miała gości co minutę, jedni wychodzili, drudzy przychodzili, i to całymi rodzinami, miałam już serdecznie dosyć, wiadomo, po porodzie krwawiłam, z każdej strony niewygodnie a tu się nawet położyć nie można było wygodnie bo zero prywatności, moim zdaniem czas na idwiedziny jest po powrocie do domu, ale niektórzy nie mają za grosz wyczucia, nie chcę tu nikogo obrazić ale Pani która ze mną leżała była z pod- tomaszowskiej pipidówy i tak jeździli do niej wycieczkami, przywozili kotlety, jajka i inne śmierdzidła, no masakra! Uważam, że wstęp na oddział powinna mieć tylko najbliższa rodzina, i powinno to być jakoś monitorowane bo to jest oddział na którym leżą noworodki narażone na infekcje.

    OdpowiedzUsuń
  11. O jaaa... nieźle !
    Ja rodziłam w Tomaszowie. Też przez cc, więc wiem jakie to uczucie... Ale jeśli chodzi o warunki, to niebo, a ziemia. Często człowiekowi wydaje się, że w większym mieście dużo lepiej. W tym wypadku to się nie sprawdza. Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń